„Poema naiwne” – tak cykl wierszy Czesława Miłosza zatytułowali artyści: Ewa Telega, Anna Cieślak, Adam Woronowicz i Czesław Mozil i przedstawili je we wtorkowy wieczór (27 września br.) w Salonie Poezji i Literatury w Konińskim Domu Kultury. „Naiwne”, bo – jak chciał sam poeta – ogarniające sprawy najważniejsze umysłem dziecięcym, świeżym, rozważanie ich poza utartymi schematami intelektualnymi.

„Poema naiwne”, z dodatkiem: „Świat”, napisał Miłosz w kwietniu 1943 roku. To środek obłędu, w jaki popadł świat. W końcu mordowanie milionów niewinnych ludzi w komorach gazowych jest ostatnim stadium szaleństwa ludzkiej cywilizacji. Zastanawiał się (a Mozil śpiewał), gdzie: Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech zaczyna... Poeta, późniejszy Noblista, uznał, że ten groźny świat da się pojąć jedynie poprzez przyjęcie postawy dziecka, które prosi rodziców o wyjaśnienie np. kim jest Bóg. W 20. „Poemach naiwnych” usiłuje dzięki temu uszeregować rzeczywistość w oderwaniu od jej ekstremalnej brutalności. Radzi:

Kto chce malować świat w barwnej postaci,
Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.
Bo pamięć rzeczy, które widział, straci,
Łzy tylko w oczach zostaną piekące.

Nawet jednak w dziecięcym świecie znajdą się kamienie, które mogą skaleczyć. W dorosłym tym bardziej. Warto wtedy dostrzec, mówi, że w końcu nawet ziarnko maku stanowi osobny świat – a co dopiero człowiek, który pozostaje miarą wszechrzeczy…

By to wszystko skomplikować, artyści, występujący w Salonie, postanowili dodać kilka wierszy (w sumie recytowali i śpiewali ich 27.). Nie dość, że Miłosz był draniem, który zwodził czytających, nie dawał prostych i łatwych odpowiedzi, nie dał nawet klucza do interpretacji swoich dzieł, to jeszcze oni rzecz pokomplikowali… Tylko czy naprawdę poezję trzeba koniecznie zrozumieć? Czy nie wystarczy jej poczuć? Mam wrażenie, że Ewa Telega, Anna Cieślak, Adam Woronowicz i Czesław Mozil starali się przekazać nam jedynie odczucia. Każdy na swój sposób, każdy pięknie. Mozil muzycznie, prezentując piosenki ze swojej płyty „Czesław śpiewa Miłosza”. Do wzruszającej muzyki śpiewał między innymi:

A kiedy ręka uchyla zasłony,
I świat po nocy jawi się widzialny,
Na śnieżnych wieżach kołyszą się dzwony
I stoją w oknach szronu białe palmy,
I puch opada pazurkiem strącony.
(…)
Ogromne wody, zamglone stolice,
Mroźny znak wojen, co w niebie się pali -
Ale ja niczym siebie nie nasycę
I tak oboje będziemy czekali
Na promień ostry, który nas otwiera,
Nie wiem, czy gdy się żyje, czy umiera.
(…)
I niech się spełni złotej łaski czas.

Kiedy się czworo takich artystów spotkało, a spotkali się w październiku zeszłego roku w Łazienkach Królewskich, powstał spektakl zdobywający publiczność Warszawy, potem Krakowa, Sandomierza i w miniony wtorek Konina. Spektakl pełen znaczeń, odcieni, przeczuć, niedopowiedzeń, melodii. Co nam z tego zostało? Jeszcze jedna rada, którą przekazała Anna Cieślak, cytując Andrzeja Seweryna: Czytajcie poezję, bo dzięki temu będziecie piękniejszymi ludźmi. 
 



REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK