Alina Afanasjew w książce „Uwięziona kolęda” napisała o Szymonie Pawlickim: „… Szymon nie wiadomo czy jest rewolucjonistą, czy aktorem, czy zagrał rewolucjonistę, czy aktor był rewolucjonistą”. Bohater tego portretu dodawał: „Zawsze chciałem swoje umiejętności poświęcić idei, w którą wierzyłem, w to, co złączyło nas wszystkich, te 10 milionów Polaków…”. A potem, już w innych okolicznościach upuszczając nieco powietrza, dodawał: „… jestem z zawodu aktorem i jak raz w tygodniu nie pieprznę jakiegoś wierszyka, nie zagram czegoś, to jestem chory…”. Już nie zagra. Aktor-rewolucjonista zmarł 25 stycznia 2021 roku.

 
Z Koninem był Szymon Pawlicki mocno związany. Tu urodził się 28 lutego 1935 roku. W końcu lat 50. kierował Powiatowym Domem Kultury, był założycielem i reżyserem legendarnego kabaretu „Koński Ogon”. To właśnie w spektaklach tego kabaretu stawiał swoje pierwsze kroki jako aktor-amator, recytując m.in. Wisławy Szymborskiej.

Obmyślam świat, wydanie drugie poprawione,
wydanie drugie, poprawione,
idiotom na śmiech,
melancholikom na płacz,
łysym na grzebień,
psom na buty…
Nawet proste dzień dobry
wymienione z rybą
ciebie, rybę i wszystkich
przy życiu umocni…
A wszystko inne – jest jak Bach
chwilowo grany
na pile.

Ale po gomułkowskiej „odwilży” szybko skończył się, również w Koninie, czas artystycznej swobody. Pawlickiego „wywiało” w świat. Aktorskie szlify zdobywał w teatrach w Kaliszu, Gnieźnie, Szczecinie, Tarnowie, egzamin ze sztuki aktorskiej złożył w 1965 roku przed komisją Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Po wielu zawodowych wojażach osiadł w Gdyni, gdzie w latach 1973-1981 zapisał ostatni rozdział w swoim teatralnym życiorysie. Jako aktor Teatru Dramatycznego został członkiem Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Po brutalnej pacyfikacji stoczni został aresztowany. Był jedynym aktorem, który w stanie wojennym został internowany. Tuż po przewiezieniu na komendę MO brutalnie pobity przez funkcjonariuszy SB, nie wrócił już do pełni sił. Po 11 miesiącach, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, został zwolniony z więziennego szpitala w Bydgoszczy. Mógł wrócić do domu i rodziny, ale nie na scenę. Decyzją Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku nie pozwolono mu na powrót do Teatru Dramatycznego w Gdyni, uznając, że „jego pojawienie się na scenie wywoła społeczne niepokoje”. Występował jednak w świątyniach i prywatnych mieszkaniach, nie tracąc kontaktu z publicznością i duchem polskiej poezji. Od 1983 do1989 roku pracował jako cieśla, dla podziemnej „Solidarności” – jako drukarz. Trudno wymienić jego różne formy społecznego zaangażowania w budowę nowej, demokratycznej Polski. Warto choćby przypomnieć, że był szefem Biura Kultury Komisji Krajowej „Solidarności”, w latach 1990-1994 pełnił znaczącą funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miasta Gdyni, pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, działał w Lidze Morskiej i Rzecznej.

Szymon Pawlicki od 2000 roku był emerytem. Zamieszkał w Ślesinie, ale ciągle był niezwykle aktywny w wymiarze społecznym i politycznym, ale jego talent aktorski tylko czasami mógł się objawić w dość ograniczonych formach. Zawsze chętnie spotykał się z młodzieżą,  swoimi występami wzbogacał różne lokalne akademie i uroczystości, kilka razy użyczył swojego głosu, jako lektor, i osobowość w niezależnych produkcjach filmowych czy jak choćby w teledysku Kamila Wasickiego „Każdy milczy o czym innym” (2013). W 2007 roku aktor uhonorowany został Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Gdy w 2011 roku został honorowym gospodarzem Salonu Poezji Anny Dymnej w Konińskim Domu Kultury, stał się aktorskim partnerem Anny Dymnej, Ignacego Gogolewskiego, Andrzeja Seweryna, Andrzeja Łapickiego i Daniela Olbrychskiego. Salony Poezji przypomniały koninianom, i dawnym teatralnym kolegom Pawlickiego, jak znakomitym jest aktorem. Wtedy właśnie Andrzej Seweryn, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, zaproponował Pawlickiemu, by powrócił na profesjonalną scenę jako Dyndalski w „Zemście” Aleksandra Fredro, reżyserowanej przez Krzysztofa Jasińskiego. Zapowiadał się wspaniały comeback.
Niestety, wkrótce po tym, gdy w styczniu 2012 r. zaczęły się pierwsze próby w Warszawie, Szymona Pawlickiego zaatakowała choroba, uniemożliwiając sceniczne występy.
11 marca 2012 zarząd Związku Artystów Scen Polskich jednogłośną uchwałą przyznał mu Honorową Plakietę z napisem:  „Koledze Szymonowi Pawlickiemu, artyście, działaczowi społecznemu wielce zasłużonemu dla szlachetnej idei Solidarności”, odebrał w poniedziałek 25 lutego 2013 roku, w Dniu Artysty Weterana, Grzegorz Pawlicki, brat Szymona. Tego samego dnia w jednym z warszawskich szpitali, w obecności Andrzeja Seweryna, plakietkę ZASP przekazano na ręce Laureata. Olgierd Łukaszewicz, prezes ZASP, powiedział o nim: „Cokolwiek by nie napisać o naszym koledze Szymonie Pawlickim – zarówno jeśli chodzi o dorobek artystyczny, działalność polityczną, jak i silną, barwną osobowość – zawsze będzie się zdawało, że to jednak zbyt skromnie. Szymon Pawlicki to legenda”.

Legenda „odpłynęła”, jak w ostatnich kadrach filmu „Wspomnienie to cicha nuta” (w reż. Andrzeja Mosia), dokumentu o historii Szymona Pawlickiego. Towarzyszy Mu ballada Jaromira Nohavicy:
Za stary jestem, by uwierzyć w rewolucję
Kryję się w cieniu, by przed światem uciec
I nie smakuje mi podgrzany ryż z torebek
W kieszeni aspiryna, bo mogę być w potrzebie
A przez igielne ucho, po mojemu przejść nie zdołam
I gnam po cichu, by mnie nie dopadła wilcza sfora
 A co z aniołem? -  gdyby ktoś wiedzieć chciał
Mam ledwie bliznę, bo przy mnie stał….



Tekst: Andrzej Dusza, Zdjęcia: Zdzisław Siwik , Wojciech Ostrowski, Andrzej Moś



 
 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK