Laureatem 23. Przeglądu Polskich Filmów Fabularnych „Debiuty” w Koninie został film Macieja Michalskiego, „Kanadyjskie sukienki”. Był już prezentowany przez dystrybutorów na ekranach polskich kin, ale to w naszym mieście uzyskał rekord oglądalności. Lokalna solidarność okazana młodemu twórcy kina, świetna obsada i fakt, że zdjęcia zostały nakręcone w pobliskim Sycewie, sprawiły, że publiczność tłumnie pojawiała się na seansach Kinie Studyjnym „Centrum”.

„Kanadyjskie sukienki” nie są debiutem reżyserskim Michalskiego, można je jednak traktować jako pełnometrażowy debiut kinowy. Przed nimi zrealizował między innymi film „Królowa śniegu”, który nie trafił do regularnej dystrybucji, nakręcił też teledyski do utworów Justyny Steczkowskiej, Łukasza Zagrobelnego, współpracował z Ireną Jarocką i Cristiną Bien. Dwukrotnie został nagrodzony na OGAE Video Contest za najlepszy klip w Europie, zdobył również dwie nagrody na Polish Film Festival w Los Angeles (najlepsza produkcja autorska i nagroda im. Piotra Łazarkiewicza dla młodego talentu). Jego „Kanadyjskie sukienki” były prezentowane na wymienionym amerykańsko-polskim festiwalu w Mieście Aniołów. Jak odebrała je tamtejsza publiczność? – Podniosło się kilka głosów oburzenia, szczególnie ze strony tamtejszej Polonii – tłumaczył gość „Debiutów”, Maciej Michalski. – Polska w jej wyobrażeniach jest zupełnie inna, jest taka, jaką ją tutaj zostawili, wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych. Pokazałem naszą mentalność, tę z lat 80., kiedy wydawało się nam, że zagranicą wszystko jest lepsze, bo cudze. Natomiast w innych krajach film został przyjęty bardzo ciepło, mimo iż realia mogły być dla tamtejszej publiczności trudne do zrozumienia czy nawet obce. Bywało też tak, że w kraju ludzie płakali na „Kanadyjskich sukienkach”, za to w USA, amerykańscy widzowie odebrali mój film jako komedię. 

Autor „Kanadyjskich sukienek”, który rozmawiał z konińską publicznością podczas 23. PPFF „Debiuty” realizuje właśnie zdjęcia do kolejnego filmu. Zdjęcia znów powstają w Sycewie. – Tym razem jednak nie ma to związku z tą miejscowością. Główny bohater pochodzi ze wsi. Pomyślałem, że jeśli mam szukać nowego miejsca i przyzwyczajać do widoku kamery miejscową społeczność, to zostanę w Sycewie, gdzie mieszkańcy nie zwracają już na nas uwagi. Ale zdjęcia do tego filmu powstaną również w Lizbonie, zimą. Mój bohater wyruszy bowiem w wielki świat – dodał Maciej Michalski, który powiedział też, że ostatni fakt jest najtrudniejszy dla Piotra Polka. Do roli w jego najnowszej produkcji schudł 8 kilogramów i do stycznia będzie musiał tę wagę utrzymać. Obraz będzie nosił tajemniczy tytuł „Kukułeś”. – Było to pierwsze wypowiedziane przeze mnie słowo, które oznaczało, że chcę wyjść na dwór. Pomyślałem, że idealnie pasuje do historii i przeżyć głównego bohatera – powiedział reżyser „Kanadyjskich sukienek”, który scenariusze filmowe pisze pod konkretnych aktorów. Jak widać ma też ogromny dar przekonywania, dotąd żadna z aktorskich sław nie odmówiła mu udziału w jego filmowych projektach. Dorzucimy tu jeszcze coś z naszego ogródka: w „Kukułesiu” „wystąpi” też kamera „Kinor”, zabytkowa, użyczona przez Koniński Dom Kultury. Będzie rekwizytem Piotra Polka.

Spotkania w czasie „Debiutów” należą do kanonu tego wydarzenia od lat. Nie mamy szansy gościć wszystkich debiutujących reżyserów, wielu z nich odwiedza jednak nasze miasto, by spotkać się z publicznością. W tym roku widzowie Kina Studyjnego „Centrum” rozmawiali także z Agnieszką Gomułką i Sławomirem Ormanem, twórcami „Lata w mieście”. Swój pierwszy w życiu dziennikarski wywiad przeprowadziła z nimi młodzież z Akademii Filmowej „Otwórz oczy!”.

„Lato w mieście” to ich pierwsza fabuła, jednak od lat oboje są zakochani w filmie dokumentalnym. – Podczas kręcenia „Lata w mieście” spotkaliśmy wielu świetnych ludzi, dało nam to radość i nowe relacje, które utrzymujemy do dziś. Budżet tej produkcji był skromny. Film powstał dzięki uporowi i przyjaznemu nastawieniu do tego projektu. Można powiedzieć, że jest to dzieło przyjaciół. Powstało tak naprawdę coś z niczego, włożyliśmy w nie sporo twórczej inwencji. Brak pieniędzy wcale nie musi być minusem – powiedziała Agnieszka Gomułka, stwierdzając również, że jej pierwszy film fabularny powstał „z wewnętrznej potrzeby stworzenia fabuły”. Jej dokumentalną proweniencję i warsztat widać w dźwięku i obrazie. Autorka postanowiła zatrzymać pędzący świat, a widza skłonić do refleksji. Mimo to jej film nie ma przesłania, pozostawia przestrzeń do indywidualnej interpretacji zdarzeń i zawartych myśli. – Osobą, która mocno nas wsparła, był Tomasz Zygadło, który zagrał sprzedawcę. Był to ostatni film, w którym wystąpił, dał nam wiele wskazówek i czuliśmy jego ducha – podkreśliła Agnieszka Gomułka. W „Lecie w mieście” wystąpił również Franciszek Maśluszczak, artysta plastyk, którego reżyserka poznała, gdy malował tryptyk w kościele Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Agnieszka Gomułka i Sławomir Orman nakręcili o tym dokument,  a Maśluszczak, wspólnie z żoną Barbarą pojawili się później w jej „Lecie w mieście” (autorka, podobnie jak uznany artysta plastyk pochodzi z warszawskiego Ursynowa, tamteż powstały zdjęcia do jej fabuły). – Bardzo mnie cieszy, że film podobał się w Stanach. Amerykanie są przyzwyczajeni do innego kina, do akcji, a jednak „Lato w mieście” przypadło im do gustu – stwierdziła Gomułka.


fot. Zdzisław Siwik

Swój pierwszy fabularny film nakręcił też Maciej Cuske, uznany dokumentalista, który wspólnie z innymi reżyserami zrealizował „Stację Warszawa”. Obraz złożony z pięciu nowel nie jest jednak osobnym dziełem kilku autorów, jak mówił Cuske na spotkaniu z widzami, każdy z twórców angażował się w realizację poszczególnych części, występując w różnych rolach. To właśnie miało zapewnić tej fabule spójność. Maciej Cuske, który debiutuje w kinie fabularnym, po raz kolejny gościł w Koninie. Kilka lat temu prowadził  u nas warsztaty dla młodzieży, których pokłosiem był dokument „Chińska wioska” (2006). W tym pojawił się jako reżyser filmu fabularnego, gościł również na jubileuszu 40-lecia Amatorskiego Klubu Filmowego MUZA, który odbywał się w trakcie 23. PPFF „Debiuty”.

O swoim spotkaniu z reżyserką debiutantką, Marią Sadowską opowiedział też widzom operator filmowy, Radosław Ładczuk. – Scenariusz „Dnia kobiet” był dość realistyczny, publicystyczny. Moja praca polega na wymyśleniu odpowiednich obrazów, które korespondują z opowieścią. Ponieważ miał on taki charakter, postanowiłem być blisko bohaterek, dużo ujęć zostało zrealizowanych z ręki. Pozwoliło to skupić się na postaciach, być blisko ich myśli, przeżyćrozterek – powiedział Ładczuk. Tak się składa, że pochodzący z Konina operator, dość często współpracuje z reżyserami debiutantami. Ostatnie filmy, do których zdjęcia kręcił w Australii i Izraelu, były również produkcjami debiutanckimi. – Chciałbym teraz popracować z kimś bardziej doświadczonym. Reżyser ma wiedzieć jak ma wyglądać film, ma on być częścią niego samego, czymś co znajduje się często poza słowami. Świat, który tworzy na planie musi pochodzić od niego. Dużo łatwiej jest działać z kimś, kto wie i od początku do końca ponosi za to odpowiedzialność za kształt filmu – tłumaczył Ładczuk, który zakończył właśnie zdjęcia do spektaklu telewizji „Między nami dobrze jest” na podstawie prozy Doroty Masłowskiej. Dodamy, że będzie to widowisko, które w Teatrze Rozmaitości wyreżyserował Grzegorz Jarzyna, zaadaptowane do Teatru TV. Pojawi się również na ekranach kin studyjnych w Polsce i jak mówi Radek Ładczuk jest… telewizyjnym debiutem reżyserskim Jarzyny.


fot. Zdzisław Siwik

Rozmowy z twórcami podczas „Debiutów” moderował  tradycyjnie Andrzej Moś, szef artystyczny tego wydarzenia.  Przypomnijmy, że publiczność w tym roku obejrzała: „Baczyńskiego” w reżyserii  Kordiana Piwowarskiego, „Sępa” Eugeniusza Korina, „Być jak Kazimierz Deyna” – Anny Wieczur-Bluszcz, „Lato w mieście” w reżyserii Agnieszki Gomułki, „Kamczatkę” Jerzego Kowyni, „Zdjęcie” Macieja Adamka, „Dziewczynę z szafy” wyreżyserowaną przez Bodo Koxa”, nowelową „Stację Warszawa”, którą zrealizowało pięciu twórców: Maciej Cuske, Kacper Lisowski, Nenad Miković, Tymon Wyciszkiewicz, Mateusz Rakowicz, oraz „Kanadyjskie sukienki” autorstwa Macieja Michalskiego, i „Dzień kobiet” Marii Sadowskiej. 

Filmowemu wydarzeniu towarzyszyły pokazy specjalne. Goście Kina Studyjnego „Centrum”, w którym przez cztery dni odbywały się projekcje, mogli obejrzeć między innymi etiudy studentów i magistrantów PWSFTViT im. Leona Schillera w Łodzi („Kojot”, reż. Jędrzej Bączyk, „Rogalik”, reż. Paweł Ziemilski, „Drogi Karolu”, reż. Karol Starnawski), „Papuszę” w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego oraz dokument Andrzeja Mosia i Tristana Tomczaka zatytułowany „Filmowa historia Muzy”, zrealizowany z okazji 40-lecia Amatorskiego Klubu Filmowego MUZA z Konińskiego Domu Kultury.

23. PPFF „Debiuty” w Koninie odbywał się od 27 listopada do 1 grudnia 2013, w sali Kina Studyjnego „Centrum”.

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK