Zemsta zawsze smakuje na zimno. Prowadzą do niej podłe gierki, drobne matactwa albo i długi czas oczekiwania. Tak czy inaczej, wymagają od prowokatora czujności, błyskotliwej inteligencji i absolutnej kontroli nad sytuacją, a przede wszystkim – doskonałego planu. Utkać misternie wielopiętrową intrygę – to nie jest zadanie  dla zwykłego mąciwody czy mściciela. Sprosta mu jedynie obecność znakomitego dramaturga, równie świetnego reżysera i przepysznej obsady, którzy językiem teatru opiszą i straszną, i śmieszną ludzką naturę. Świadkami podobnych zajść byli widzowie Konińskiego Domu Kultury, którzy 23 listopada br. oglądali spektakl „Intryga” Teatru Kamienica w Warszawie.

Bohaterowie widowiska wyreżyserowanego przez Jana Englerta, z pewnością nie zostawiliby czystego miejsca na rękawiczce Perfekcyjnej Pani Domu. Pięć postaci, które uchodzą za niewiniątka z dobrych rodzin, ma swoje za uszami. To właśnie stanowi ich nieodparty urok i co tu dużo kryć – intryguje. Milioner i jego piękna żona, wzięty lekarz, nie rzucająca się w oczy pielęgniarka i komisarz, który nie może uwierzyć, kiedy ktoś zwraca się do niego per „komisarzu”. Galeria osobowości sprawia, że zręcznie napisany kryminał przeistacza się momentami w komedię w stylu noir, zamiast dreszczy wywołując śmiech i ciekawość; tym większą, że od pierwszej do przedostatniej sceny widz nie znajduje odpowiedzi na kluczowe w kwestiach tego gatunku pytanie: KTO ZABIŁ?

Do sukcesu widowiska, które rozchwytują zachłannie organizatorzy w całej Polsce przyczynił się tekst Jaime Saloma, wziętego hiszpańskiego dramaturga, tłumaczony na język polski przez Rubi Birden, zaadaptowany na scenę przez wybitnego aktora i reżysera – Jana Englerta (po raz pierwszy widzowie KDK pytali o bilet na reżysera, konkretniej: „na Englerta”!).  Autografy na tym dziele złożyli również aktorzy, scenograf i kostiumograf, mistrz światła i kompozytor, tworząc całość zwaną „Intrygą” Teatru Kamienica. Równorzędne role zagrali w niej: Zbigniew Zamachowski, Tomasz Stockinger i Szymon Bobrowski, oraz Beata Ścibakówna i Joanna Koroniewska. Gliniarz fajtłapa, zadający podchwytliwe pytania, mąż milioner, jak się zdawało autor misternej intrygi, dwulicowy doktor, zakochana w nim żona milionera i przechadzająca się po scenie jak chmura gradowa pielęgniarka – zaskoczyli widzów w Koninie aż cztery razy podczas dwóch spektakli zagranych na deskach KDKu tego wieczoru.

Działanie mnożenia wykonane na „Intrydze” czy raczej na intrydze – rozwikła się dla tych z Państwa, którzy zechcą obejrzeć widowisko Jana Englerta, gdziekolwiek w Polsce. Prowokacją godną złego ducha byłoby bowiem odsłaniać kulisy i zdradzać zakończenie, przyznać można jedynie, że gliniarz ma naprawdę kawał głosu.

Przyznać należy także, że „Intryga” Englerta jest widowiskiem dopracowanym w najdrobniejszym szczególe. Oszczędna, ale wysmakowana scenografia, ogrywana jedynie światłem, kostiumy jak spod igły, znakomite aktorskie głosy, które miały szansę wreszcie wybrzmieć, perfekcyjnie powiązane ze sobą sceny (również za pomocą światła i dźwięku) dały efekt spójnego obrazu, przemyślanej niczym intryga całości w najlepszym teatralnym guście.

Widowisko było więc podwójnym świętem dla koninian, którzy nie mają własnej sceny teatralnej na wyciągnięcie ręki. Zobaczyć damę teatru, jaką jest Ścibakówna, usłyszeć głos i i odkryć siłę komiczną Stockingera, podziwiać kunszt aktorski Zamachowskiego, dać się uwieść Koroniewskiej i spotkać osobiście niebezpiecznego, przebiegłego doktora Bobrowskiego (rodem z piekła w spektaklu i z Konina rodem) – to nie jest nasz chleb powszedni.

Aktor od lat związany ze scenami warszawskimi i filmem wraca do rodzinnego miasta z radością, by zagrać dla tutejszej publiczności. Uchylimy jeszcze rąbka tajemnicy (mając nadzieję, że nie uznają nas Państwo za rasowego pieska…), że w przerwie między spektaklami, aktorzy „Intrygi” kosztowali tort z Cukierni Preus, przywieziony przez rodziców Bobrowskiego. Załączona do niego karteczka z życzeniami pozwoliła im się poczuć jak w domu, dodając jeszcze smaku „Intrydze”.

Autor Jaime Salom Tytuł: INTRYGA („La Trama”) Przełożyła Rubi Birden Reżyseria Jan Englert Scenografia Jan Kozikowski Kostiumy Izabela Łapińska Kierownik produkcji Katarzyna Szubińska


Fot. Zdzisław Siwik

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK