„Hiszpanka” nawiązuje do zapomnianego wątku polskiej historii. Jest nim powstanie wielkopolskie, świetnie przygotowane i niemal bezkrwawo przeprowadzone, udane. – Mój film nie jest zachętą do walki – tłumaczył podczas spotkania z widzami Barczyk. – Głęboko wierzę, że jeśli grupa ludzi zbierze się w jakimś celu, tworząc wspólnotę – to w końcu złoży się w całość. Reżyser „Hiszpanki” porównał też dynamikę powstania wielkopolskiego do wydarzeń współcześnie rozgrywających się na kijowskim Majdanie. – W moim filmie powstańcy zgrupowali się na placu Wolności w Poznaniu, tak jak Ukraińcy na Majdanie, bohaterem również jest miasto. Pojawiła się charyzmatyczna postać – w filmie jest to Paderewski, na Majdanie był Kliczko – opowiadał ze zdumieniem. –Zawsze tak jest: ktoś daje pieniądze, ktoś oddaje życie. Polska słynie z powstań, szczególnie tych przegranych. Powstanie wielkopolskie, chociaż udane, zostało zapomniane, nie jest znaczące w polskiej historii tak jak powstanie listopadowe, styczniowe czy warszawskie. Chciałbym to przeprogramować, tę apoteozę klęski. Włochy były w podobnej sytuacji, dzisiaj nikt o tym nie pamięta. W tym kraju dobrze się żyje, mimo kryzysu. Wystarczy pomysł, strategia, umiejętność przewidywania – tłumaczył Barczyk. Symboliczna jest tym samym ostatnia scena w „Hiszpance”. Zabawa jojo przywołuje skojarzenia z powtarzającym się na przestrzeni wieków polskim doświadczeniem, rozpiętym między utratą wolności i walką o niepodległość, w której trudno jest wytrwać dłużej niż 20 lat.
– Trudno było oddać charakter tamtych lat – mówił również Łukasz Barczyk. – Architektura, dawne miejsca już nie istnieją. Trzeba było je wygenerować, kreacja powstała praktycznie od zera. W filmie znalazło się ponad 450 ujęć efektowych, Dorota Roqueplo stworzyła do niego ponad 60 kostiumów. Dlatego „Hiszpankę” Barczyka krytycy porównują do „Miasta 44”. – To dwie zupełnie różne produkcje. Rok 1918 był specyficzny, niezwykły. Polska stała u progu niepodległości, po 123 latach zaborów. W tym czasie ludzie rzeczywiście koncentrowali się na duchowości, spirytyzmie, zawłaszczały go nawet armie. Wpływ na ludzkie umysły, manipulacje parapsychiczne były częścią propagandy i walki z wrogiem. W takich czasach wybuchło powstanie wielkopolskie. Zupełnie inaczej przeprowadzone, wygrane przez inne pokolenie. To, co dzieje się w filmie Komasy jest heroiczną, ale i rozpaczliwą próbą obrony długo oczekiwanej i wywalczonej w 1918 roku wolności. To dwie różne epoki i dwa różne filmy.
Przypomnijmy, że film „Hiszpanka” był realizowany od 2011 ze wsparciem regionalnych funduszy filmowych. Jego budżet wyniósł 24 miliony. Seanse w Kinie Studyjnym „Centrum” będą się odbywały do 5 lutego br.
Fot. Zdzisław Siwik
Koncert ,,Z miło..
Przegląd DEBIUTY ..
Przegląd Polskich..
Na początku grudn..
Mikołajkowy weeke..