Tak długo jeszcze nie trwały. Tegoroczne Dni Konina zaczęły się… 21 czerwca, przekropną pogodą, skończyły 5 lipca w koszmarnym upale. Samorząd miasta wespół z placówkami kultury, stowarzyszeniami, fundacjami i prywatnymi osobami przygotowały ofertę dla każdego: najmniejszego i najstarszego mieszkańca, miłośnika country, jazzu i rocka, bębniarstwa i poszukiwania skarbów, filmu i kabaretu…

26 czerwca Fundacja „Podaj dalej” zorganizowała warsztaty malowania dobrych słów na prześcieradłach. Słowa, jak przykładowo: „miłość”, „moc’, układały się w „pomoc”. A wszystkie  kolorowo ozdobione kwiatami, motylami. Prześcieradła z dobrymi słowami zawisły 4 lipca na balkonach bloku obok amfiteatru „Na skarpie”.
 
2 lipca. Na początek Spotkanie w Namiocie Sztuki, czyli warsztaty plastyczne, bajkowe i tworzenie Biblioteki Ksiąg Osobistych (wszystko tuż obok konińskiego Centrum Kultury i Sztuki. W Miejskiej Bibliotece Publicznej spotkanie na temat literatury Małych Ojczyzn, czyli książki regionalnej. Spotkaniu towarzyszyła wystawa zatytułowana „Konin, miasto niezwykłe”. Jednocześnie w Klubie Musztarda zawisły fotografie Anny Małkowicz, z upodobaniem dokumentującej wysiłek konińskich biegaczy i radość, jakiej dostarczyć może właśnie bieganie.
 
Kolejny Dzień Miasta, 3 lipca, rozpoczął się od spotkania z historią w Muzeum Okręgowym w Gosławicach. Najpierw w formie gier dla dzieci, przybliżających formy życia od starożytności do czasów najnowszych. Potem akcja budowania grodu, no – choćby kawałka murów dawnego grodu; po tym wysiłku budowniczym dano szansę przynajmniej popróbowania podpłomyków na miejscu wypiekanych. Na koniec spotkania z historią poszukiwano skarbów. Tu pomocny był sprzęt członków Wielkopolskiego Forum Eksploracyjno-Historycznego. Czy coś znaleziono? Tego nie wiemy, ale zabawa z wykrywaczami metalu była ciekawa…
 
W tym samym czasie, gdy w muzeum skarbów szukano, na skwerze przed KDK, obok fontanny, Ryszard Bazarnik, artysta specjalizujący się w tworzeniu projektów na pozór niewykonalny, zaczynał warsztaty na 722 bębny. Bazarnik, autor licznych koncertów oraz warsztatów bębniarskich zagranych i poprowadzonych na terenie Niemiec, Francji, Szwajcarii, Włoch, Austrii, Rumunii, Emiratów Arabskich, Kuwejtu, przywiózł ze sobą kolekcję kilkudziesięciu bębnów, wszystkie były do dyspozycji chcących wziąć udział w koncercie z okazji 722. rocznicy lokacji Konina. Sam artysta jako one-man-band zastępował grupę czterech perkusistów. Za bębnami ustawili się głównie mali uczestnicy półkolonii (najmłodszy miał nie więcej niż 3 lata), którzy nawet autokarami zjeżdżali do Konina. Szkoda, że przynajmniej część z nich skwar odwiódł od wzięcia udziału w koncercie, w czasie którego Bazarnikowi i małym perkusistom towarzyszyła wokalistka i flecistka India Czajkowska.
 
Kiedy upał ciut, ciut zelżał, na estradzie pojawili się młodzi muzycy z Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Koninie. Grając pod kierunkiem Szymona Wieczorkiewicza, dali koncert muzyki klezmerskiej. To były piosenki z płyty „Alkimia” Justyny Steczkowskiej: „Austeria”, „Świt, świt” i „Graj, klezmerska kapelo”, ale też młodzi muzycy, wspomagani przez swoich nauczycieli, pokazali się w repertuarze jazzowym, wykonując choćby  Maynarda Fergusona „Admiral's Horn” czy Krzysztofa Ścierańskiego „Release the Prince”. Ten koncert zapoczątkował „Kulturalne piątki”, które w czasie wakacji będą organizowane na skwerze przy fontannie.  To był także dobry wstęp do kolejnego koncertu tego wieczoru: „Cinema Meets Jazz” w wykonaniu tria Witolda Janiaka.
 
Płytę „Cinema Meets Jazz” Witold Janiak Trio nagrało w 2013 roku. Znalazło się na niej dziewięć utworów filmowych, o których lider zespołu mówił: „Filmy z czasem starzeją się. Dobra muzyka nigdy, bo nie jest związana kontekstem mody, uwarunkowań obyczajowych, techniki filmowej. Granie muzyki z filmu, to jakby danie drugiej szansy, drugiego życia filmowi, z którego pochodzi”. Na placu przed KDK Witold Janiak Trio (Witold Janiak – piano, Rafał Różalski – kontrabas, Kamil Maliszewski – perkusja) drugą szansę otrzymały muzyczne przeboje z m.in. „Dirty Dancing”, „Forest Gump”, „Rosemary’s Baby”, „8 Mile” czy „Chinatown”.  Świetni muzycy, piękna muzyka także nadająca się do grania w plenerze. Gdyby jeszcze tylko muzycy nie musieli konkurować z… traktorem, którego kierowca akurat w czasie jazzowego koncertu MUSIAŁ wyjechać z beką pełną wody. 
 
Na zakończenie dnia Stowarzyszenie In Art zaprosiło amatorów filmów i samochodów do Kina Samochodowego na Giełdzie (obok stadionu przy ul. Podwale); wyświetlano „Pulp Fiction”.
 
4 lipca – żar jeszcze większy niż w piątek. Na placu przed i w niecce obok amfiteatru „Na skarpie” na mieszkańców czekały dziesiątki stoisk, namiotów, wystawców, indiańska wioska i miasteczko country itd. itd. Upał jednak powodował, że najchłodniej było w… domu. Szkoda, bo atrakcji co niemiara. Upał nie przeszkodził tylko miłośnikom dwóch kółek. Członkowie trzech konińskich klubów motocyklowych wzięli udział w paradzie a potem w akcji krwiodawstwa – zbierano krew i szpik dla Karoliny (31 l.), mamy dwojga małych dzieci, u której lekarze zdiagnozowali ostrą białaczkę szpikową.
Upał nie zraził także członków  Stowarzyszenia Edukacji Diabetologicznej. Doktor Beata Stepanow, prezes Stowarzyszenia, najpierw „zarządziła” marsz „O 10 tysięcy kroków dalej od cukrzycy”, a po – coś dla podniebienia. Trzech kucharzy, wspólnie z uczestnikami marszu, przygotowało śniadanie, obiad i kolację tak ułożone, by cukrzycy mogli odżywiać się zdrowo. Na śniadanie, przykładowo, zaserwowano: kaszę jaglaną gotowaną w mleku kokosowym (z dodatkiem wody), podawana razem z jabłkami, migdałami, chudym twarogiem i pomarańczą. Na obiad: polędwica tatami z warzywami… Na kolację: czarna soczewica (beluga) plus warzywa: cebula, marchew, seler naciowy i jajka (ale jak przyrządzane, coś niesamowitego)…
 
Kucharzenie było przerywane występami na ustawionej obok estradzie. Prezentowali się na niej młodzi artyści ze Szkoły Wokalno-Aktorskiej „Fama”, Społecznego Ogniska Muzycznego, Centrum kultury i sztuki, Szkoły tańca i baletu „Fart” Justyny Szczap-Morkowskiej, Młodzieżowego Domu Kultury, Studio tańca Rytmix Konin Wiesławy Wolnej i formacji tanecznych Konińskiego Domu Kultury. Przy okazji zbierano także pieniądze na wsparcie rehabilitacji Pawła Murawiaka,  19-latka potrąconego przez samochód. Jego rehabilitacja, bardzo kosztowna, nie jest refundowana przez NFZ.
 
Dopiero pod wieczór, kiedy upał wyraźnie zelżał, koninianie zaczęli wychodzić z domów i maszerować „Na skarpę”. Dawno tak wypełnionego amfiteatru nie widzieliśmy (poza koncertem galowym Międzynarodowego Dziecięcego Festiwalu Piosenki i Tańca, naturalnie). Koncert zespołu „Perfect” był…  perfekcyjny i nic nie wskazuje, by zespół założony w 1977 roku wybierał się na emeryturę.  

Ostatni dzień Dni Konina. Upał wzmacnia się, termometry pokazują 34oC! Tymczasem w Parku Chopina „Rodzinna niedziela z Młodzieżowym Domem Kultury”. Atmosferę tworzyła na początku muzyka płynąca ze skrzypiącej płyty, ze szlagierami typu „Chryzantemy złociste” czy „Ada, to nie wypada”. W ten klimat wpasowali się młodzi wykonawcy z MDK i Społecznego Ogniska Muzycznego: na scenie, w formie przedwojennej kawiarenki, wykonywali utwory wokalne i muzyczne znane, lubiane, wpadające w ucho. A że towarzyszyły temu pienia kogutów i świergot ptaków – tym przyjemniej.

 
Kiedy jedni wypoczywali w parku, drudzy przyszli do Konińskiego Domu Kultury na spektakl „Zielona Gęś na herbatce u Starszych Panów”.  Artyści z Fabryki Sztuki z Poznania (Tatiana Pożarska, Agnieszka Mazur, Tomasz Raczkiewicz, Paweł Mazur i Andrzej Lajborek) połączyli dzieła Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego z perełkami Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Słowem: pomysł oryginalny, melodie znane i dowcip na najwyższym poziomie. A wszystko by – jak mówili artyści: „dożyć do śmierci i nie zwariować po drodze”. Zatem nadal bawią i wspaniale nastrajają piosenki o Kaziu, który powinien „zakochać się”, czy że „Rodzina” jest „ach rodzina”. A jeśli do tego dodać choćby „Opinię Prof. Bączyńskiego o kobietach”, co to „ostatnim, transcendentalnym wysiłkiem woli” unosił wieko własnej trumny, by „szybko powiem, co naprawdę myślę o kobietach”…
 
Maraton imprez i zdarzeń pod hasłem Dni Konina powoli się kończy. Temperatura, też powoli, się obniża (synoptycy nawet zapowiadają gradobicie). 


Fot. Zdzisław Siwik

 
REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK