Kawiarniany stolik, dwie filiżanki, z boku cicho sączy się walc z „Nocy i dni”. On: – Bardzo się dziwię, że pani nie widziałem aż przez 14 księżyców. Ona: – A co pan robił przez te 14 księżyców?On: – Płakałem.Trochę w dolarach robiłem, Madame…„Balem u Salomona” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Maja Barełkowska i Piotr Cyrwus rozpoczęli kolejny Salon Poezji w Konińskim Domu Kultury.


To był (13 maja 2016) już 16. Salon Poezji i Literatury w KDK. Jak mówiła Katarzyna Kubacka-Seweryn, animatorka konińskiego salonu, przypominając, że salonom patronuje Anna Dymna: – To są spotkania nie tylko z poezją, ale spotkania z drugim, bywa innym, człowiekiem. Jak z kolei zauważał Robert Glapa, zastępca dyrektora KDK: – Spotkania możliwe dzięki wsparciu dobrodziejów, którym należą się za to wielkie podziękowania.

Tym razem było to „Dancing” z twórczością Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, według scenariusza opracowanego przez Maję Barełkowską (właściwie Marzenę Barełkowską-Cyrwus), aktorkę Teatru Ludowego w Krakowie. Razem z mężem, Piotrem Cyrwusem, też aktorem, recytowali:

Wszystko normalnie. Potem można, jak to mówią, opuścić kraj
dla europejskiej otchłani.
Człowiek myśli: spokój, a tu baj-baj:
inny drań o ojczyźnie tumani.

To z „Balu u Salomona” z roku 1933. Potem było jeszcze bardziej gorzko, bo w „Le Danse des Polonais” Gałczyński pisał m.in.:

Więc najpierw dzielą się na grupki:
Tutaj tuwimy, tam kadłubki,
tu nacje te, tu te;

potem dyskusje są zażarte,
jakie być mają w tańcu partie,
kto w prawo, kto a gauche;

i każdy swoje chce do tańca;
tamci Rodału, ci Różańca,
inni śmiertelnych nosz.

Bo Szopenowe śniąc akordy,
najchętniej biorą się za mordy
ci, którzy polski Styks

obsiedli z wieka i wciąż na niej
pląsając w śnie, opanowani
jakąś ideą fiks.

Skończyłem wykład. Tak się tańczy
ten polski taniec obłąkańczy,
cette danse des Polonais…

Zaiste, przenikliwa to poezja, nadal, mimo upływu ponad 90. lat aktualna. Jak napisał w „Towarzystwie dobroczynności”:

Dyrektor teatru – tuman, ale, widzi pani, należy do...
Dziennikarka – zidiociała staruszka (1500 miesięcznie), ale widzi pani, należy do....
Redaktor naczelny – bardziej chory na pęcherz niż dziennikarz, ale, widzi pani, należy do...
Stypendysta – nikły osiołek, ale, widzi pani, należy do...
W ten sposób mają raj
durnie, śmierdziele a szuje...
O, biedny, biedny kraj!

Ale, ale, „Miła moja”:

Na kawior z Kremla, na jesiotra
również nie mamy, miła moja.
Lecz na cóż Kreml, gdy mam twe biodra?

Była więc „Prośba o wyspy szczęśliwe”, „Dziwni letnicy”, „Niebo”, „Modlitwa do Anioła Stróża” i „Wielka scena balkonowa” w wykonaniu Alojzego Gżegżółki czyli „Wycieczka do Świdra”, i tak dalej. A na finał „Piosenki z historii świata”:

W życiu bywają powikłania,
w państwowym i w prywatnym,
lecz w gruncie rzeczy, proszę pana,
ten świat jest taki ładny!

(…) To bardzo polska jest choroba
tak boczyć się i psioczyć,
nam się nic nigdy nie podoba,
a świat jest tak uroczy!

Wieczór z poezją Konstantego Ildefonsa w wykonaniu Mai Barełkowskiej i Piotra Cyrwusa był „tak uroczy” także dzięki trzem muzykom: Szymonowi Piotrowskiemu (fortepian), Mirosławowi Grzance (skrzypce) i Pawłowi Jankowskiemu (kontrabas). Towarzysząc aktorom panowie wykonali utwory Waldemara Kazaneckiego, Wojciecha Kilara i Michała Lorenca, pięknie z jednej strony wpisując się w metrum recytacji, z drugie – tworząc dla bywalców Salonu Poezji kawiarniany klimat, dzięki czemu „świat jest tak uroczy!”.


foto: Marcin Oliński

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK