Ten film z łatwością zdobyłby Oskara. Za emocje, role, prowadzenie aktorów, światło, zdjęcia, a przede wszystkim za pogodę ducha – jeśli za to wręczaliby go amerykańscy akademicy. „Chce się żyć” – najnowszy obraz Macieja Pieprzycy wszedł właśnie na ekrany polskich kin. 

Wspaniałe aktorskie kreacje, poczucie humoru zrównoważone z momentami wzruszeń, odniesienie do historii prawdziwej – sprawiają, że film ogląda się z zapartym tchem. Potwierdzili to brawami widzowie, którzy wzięli udział w pokazie specjalnym i spotkaniu z odtwórcą roli Mateusza – Dawidem Ogrodnikiem w Kinie Studyjnym „Centrum” (24 października br.).

Poszukiwanie niewiadomych

Obraz Pieprzycy opowiada historię niepełnosprawnego chłopaka, cierpiącego od urodzenia na czterokończynowe porażenie mózgowe, który przez dwadzieścia pięć lat usiłuje zakomunikować otoczeniu, że myśli i czuje. Jego walka o bycie rozumianym jest heroiczna. W jego rolę wcieliło się dwóch aktorów: Kamil Tkacz, który debiutował na ekranie oraz Dawid Ogrodnik (m.in. Rahim z „Jesteś Bogiem, reż. Leszek Dawid). Kamil, który zagrał małego Mateusza znalazł się w obsadzie z castingu. – Maciej Pieprzyca nie miał początkowo przekonania do Kamila, uważał, że nie łączy nas podobieństwo fizyczne, ale przekonałem go, że nie o to chodzi – tłumaczył na spotkaniu z widownią Ogrodnik. – Zaczęliśmy pracować intensywnie na 3 tygodnie przed zdjęciami. Spędzaliśmy ze sobą 4-5 godzin dziennie, 5 razy w tygodniu. Okazało się, że chłopiec jest gotowy emocjonalnie i fizycznie do roli Mateusza. Wystarczyły drobne wskazówki, chwytał wszystko w lot.

Postać małego i dorosłego bohatera trzeba było zrównoważyć, nadać mu tego samego charakteru. Bardzo trudny był nie tylko czas przygotowań do roli, ale i oczekiwanie na wejście na plan, które było przekładane przez produkcję dwukrotnie. Ten czas Dawid Ogrodnik odbierał jako coś nie do zniesienia. – Poinformowałem nawet produkcję, że jeśli przełoży termin rozpoczęcia po raz kolejny, nie wezmę udziału w tym filmie. Czas w takim wypadku liczył się inaczej. Mimo iż zdjęcia do „Chce się żyć” trwały 10 miesięcy, zapamiętałem to jakby upłynął tydzień. Wyłączyłem się kompletnie z życia prywatnego, zacząłem żyć życiem innego człowieka – wspominał Ogrodnik.

Wiele czasu poświęcam, by nauczyć się postaci. A kiedy już wiem, co ona ma czuć i myśleć, nie zastanawiam się nad ciałem. Ono samo reaguje, zmienia się, układa.Kiedy wypracowałem pewne odruchy, resztę środków rozszerzył ze mną mim z Teatru na Woli – Bartosz Ostapczuk. Mateusz to osoba o dużej spastyce mięśni, gra ciałem polegała na ich nieustannym napinaniu i rozluźnianiu. Utrzymywanie napięcia przez dłuższy czas było najtrudniejsze. Ostapczuk pomógł mi przejść przez to optymalnie, tak abym nie zaszkodził sobie.  Praca z ciałem to nie wszystko, nagrywałem się i oglądałem siebie, by moja postać była wiarygodna. Sporo czasu, jeszcze przed zdjęciami, zajęło mi rozmyślanie, co może czuć człowiek, którego całym światem są myśli i wyobraźnia, musiałem wejść w jego położenie emocjonalnie. I w wielu sytuacjach, których doświadczył, zostałem postawiony. Nie tylko to rozumiałem, ale też poczułem.

Dawid Ogrodnik spotkał się z pierwowzorem swojego bohatera kilkakrotnie. Chłopak ma na imię Przemek, ma 33 lata i mieszka w ośrodku dla osób niepełnosprawnych intelektualnie w Międzylesiu. Mimo iż jego historia jest kanwą „Chce się żyć”, Maciej Pieprzyca wykreował osobowość bohatera, przyglądając się również innym podopiecznym – Szymonowi i Sebastianowi. Bo na wizerunek filmowy Mateusza „złożyli się” także inni mieszkańcy tego domu. – Nie chciałem naśladować jego odruchów, chodziło mi bardziej o to, by poczuć jak to jest i pójść własną drogą. Zostałem postawiony w sytuacjach, w których się znajdował, nie tylko zrozumiałem, co czuł mój bohater, który nie mógł zakomunikować światu, że nie jest rośliną, ja po prostu to czułem. Sam Przemek jest człowiekiem emocjonalnym, walecznym, upartym i akceptuje siebie w stu procentach. Dla mnie był to podstawa do budowania roli. Ta wędrówka, poszukiwanie niewiadomych, najbardziej mnie w aktorstwie fascynuje. 


fot. Zdzisław Siwik

Trudno nie znaczy beznadziejnie

Zdjęcia zaczęły się od najtrudniejszej sceny, w której Mateusz próbuje popełnić samobójstwo. Ale trudnych scen – emocjonalnie i technicznie jest w tym filmie znacznie więcej. W jednej z nich Dawid Ogrodnik odchyla się do tyłu na wózku i na znak buntu z całej siły uderza o ziemię. – Reżyser i produkcja tłumaczyli mi, że boją się o moje zdrowie i życie, że nie mogę tego zrobić, przerwali zdjęcia. Tłumaczyłem im, że to bezpieczne, że wózek ma rączki, od podłogi będzie dzieliło mnie jeszcze jakieś 30 centymetrów. Dyskutowaliśmy o tym pół godziny, byli pewni, że dałem się przekonać. Powiedziałem: „Dobra!”. Kiedy włączyli kamerę, zrobiłem to.

„Chcę się żyć” składa się z kilku rozdziałów, przedzielonych tytułami, pod którymi znajdują się tajemnicze znaczki. To pismo logograficzne opracowane Charlesa K. Blissa, tzw. alfabet blissa, który służy do specyficznej komunikacji. To właśnie dzięki niemu Przemek, a później jego filmowy bohater – Mateusz mogli przekazać rodzinie wiadomość, że rozumieją, czują, myślą.  Obok napisów końcowych pojawiają się obaj: Przemek Chrzanowski i Dawid Ogrodnik. Aktor trzyma w ręku książkę z alfabetem. Napięcia związane z takimi scenami, rozładowują wyrażane głośno myśli głównego bohatera, który jak każdy nastolatek, później młody mężczyzna – zagląda koleżankom za dekolt, komentuje życie i po prostu się wygłupia.

Dawid Ogrodnik otwiera oczy

Na spotkaniu z widzami aktor pojawił się z psem, 16-letnim Kubą, którego nie miał z kim zostawić w domu. Piesek jest z nim od roku. Rozmowę z odtwórcą roli Mateusza moderowała szefowa repertuarowa Kina Studyjnego „Centrum” – Katarzyna Kubacka, której towarzyszyła na scenie młodzież z Akademii Filmowej „Otwórz oczy!”. To właśnie młodzi ludzie zadawali Dawidowi Ogrodnikowi pytania. Jedna z dziewczyn stwierdziła, że jest idealny do tej roli, bo „nawet piesek, którego przygarnął i który nie ma oka, świadczy o jego dużej wrażliwości”.

Sala Kina Studyjnego „Centrum” była pełna widzów, nagrodzili oni brawami i reżysera Macieja Pieprzycę, i aktora – Dawida Ogrodnika. W seansie i spotkaniu z nim wzięli udział studenci Akademii Filmowej „Otwórz oczy!” – uczniowie gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych, słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku, dziennikarze i wszyscy ci, którzy chcieli zobaczyć kawałek znakomitego polskiego kina, porozmawiać z kimś wrażliwym i bezpretensjonalnym. Dodajmy również, że w spotkaniu z aktorem uczestniczyli studenci PWSZ w Koninie, którzy uczą się języka migowego. Tego dnia dla widzów głuchych tłumaczyła je Karina Akseńczuk.

Tuż po zakończeniu spotkania aktor pospieszył do Wrocławia. W drodze do naszego miasta otrzymał niespodziewaną wiadomość: jury Festiwalu Aktorstwa Filmowego stolicy Dolnego Śląska przyznało mu za rolę Mateusza nagrodę Grand Prix.

Projekcje „Chce się żyć” będą się odbywały w Kinie Studyjnym „Centrum” do 31 października br. Dawida Ogrodnika można oglądać również w „Idzie” Pawlikowskiego, wyświetlanej przez nasze kino. W najbliższy poniedziałek, 28 października o 20.00 Teatr Telewizji zaprezentuje też spektakl „Bezdech” wyreżyserowany z jego udziałem przez Andrzeja Barta. Ogrodnik wystąpi w nim w towarzystwie Bogusława Lindy, Katarzyny Figury i Andrzeja Seweryna, w kolejnej skomplikowanej roli. 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK