Może „od tych piosenek nie zadrży ziemia”, ale na pewno poruszają one serca. W repertuarze Alicji Majewskiej znajdują się teksty głęboko przemyślane, świetnie napisane, które wraz z aranżacjami (w większości autorstwa Włodzimierza Korcza) i unikatowymi wykonaniami artystki stanowią niepowtarzalną całość. Na te piosenki warto czekać miesiącami, latami. Podobnie jak na Majewską, której w końcu doczekała się konińska publiczność.

Alicja Majewska występuje od tak dawna, że czasy, w których nie współpracowała z Włodzimierzem Korczem należą dla niej do prehistorii. To właśnie on towarzyszy artystce w jej muzycznej podróży, jest autorem większości kompozycji, do których teksty piszą najznakomitsi polscy autorzy. Ona sama przetrwała wszystkie muzyczne mody, pozostając wierną swej stylistyce i „nadal nie ma nic przeciwko puentom, które prócz autora pojmie ktoś”. Równie ważna co kompozycyjna, muzyczna, jest dla niej warstwa literacka piosenki. Może dlatego artystka nie rozumie Kasiek, które same sobie piszą teksty na płytę w dwa całe dni? Niezmiennie śpiewa o miłości, tęsknocie, o kobietach i ich trudnym losie, a poetyckie frazy nie kłócą się w jej utworach z prozą życia. „Nie miałam w życiu życia za wiele bez trosk, co nie znały umiaru / Wierzyłam w miłość prawdziwą na którą przyjaciół wcześniej, nabrało się paru / Z kart samotności, stawiam tarota, a tarot to nie byle jaki / Mówi, że gorsze jest od tęsknoty, kiedy tęsknić / Nie mamy już za kim”. Pięknie i bez złudzeń wyrażone przez m.in. Wojciecha Młynarskiego, Magdę Czapińską, Wojciecha Kajne, Jacka Cygana, Jana Wołka, Michała Zabłockiego, jak również przez Jeremiego Przyborę, Jonasza Koftę czy Jerzego Ficowskiego mówią też wiele o artystce, która od początków swojej estradowej kariery odznacza się wielką kulturą sceniczną, najlepiej smakując „na żywo”, z orkiestrą.

W koncercie zadedykowanym Matkom, który odbył się 24 maja br. w Konińskim Domu Kultury, zaśpiewała swoje najważniejsze utwory: „Być kobietą”, „Wielki Targ”, „Podróżą każda miłość jest” (ulubiona piosenka Mamy Alicji Majewskiej), „Miłość jest jak cień człowieka”, „Szarlatanka” czy „Jeszcze się tam żagiel bieli”. W repertuarze tego wieczoru znalazła się też piosenka zatytułowana „Piosenki, z których się żyje”. To również tytuł najnowszej płyty Alicji Majewskiej, którą podpisywała po koncercie. Razem z Korczem tworzą sceniczną parę, można powiedzieć, że są połówkami jednej pomarańczy. Żartują razem, także z siebie, zdarza się, że wspólnie śpiewają (w Koninie Korcz zapowiedział, że karierę, tę wokalną, jeszcze zrobi), bo przecież do tego, by dobrze przed publicznością się prezentować potrzebne są jedynie trąbka i okulary (zupełnie jak Wodeckiemu…), a chór, który wykona brawurowo refren ze słowami: „Tylko to” – bez problemu da się załatwić. Choćby w sali widowiskowej Konińskiego Domu Kultury, gdzie Alicja Majewska i niezrównany za fortepianem Włodzimierz Korcz bisowali „Szarlatanką”.

„Przed nocą i mgłą osłoń mnie…” – prosiła w jednej ze swych piosenek artystka, która tego wieczoru osłoniła słuchaczy przed gwałtowną ulewą i gradem. I chociaż właściwie niezbędny byłby „Mały dworzec w deszczu”, po jej znakomitym koncercie (złożyły się na niego piosenki z minionego czterdziestolecia), niebo pojaśniało.

 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK