Baśniowa scenografia i kostiumy stanowiły tło dla „Czarodziejskiego fletu” Mozarta. Barwne ptaki, animowane kostiumy, charakteryzacja, gra świateł – przenosiły widzów na kolejne etapy wędrówki Paminy i Tamina, którzy w imieniu rodzaju ludzkiego walczyli o jego odwagę, cierpliwość i honor. Poza feerią barw i misterium głosów, poza wielką kreacją, jaką wykazali się scenograf i kostiumograf, rozstrzygały się jednak poważniejsze kwestie.


To właśnie niezwykłe dzieło Mozarta, jego przepiękną oprawę i poczucie humoru, podziwiali widzowie (wśród nich także dzieci) Kina Studyjnego CENTRUM. Uświetniło ono jubileusz projektu The Metropolitan Opera: Live in HD, dzięki któremu od dekady widzowie na całym świecie obcują z największymi utworami operowymi, prezentowanymi w Nowym Jorku. „Czarodziejski flet” był pierwszą z oper transmitowaną przez słynną operę. Peter Gelb, szef artystyczny The Metropolitan Opera, inicjator tego projektu, postanowił więc, że w 10 rocznicę projektu publiczność spotka się po raz kolejny, symbolicznie, z dziełem Mozarta.

Wydawać by się mogło, że „Czarodziejski flet” jest bajką o księciu, który w towarzystwie błazna – Ptasznika Królowej Nocy, poszukuje przeznaczonej mu księżniczki. Ale w tej historii, zilustrowanej radosną, melodyjną, swobodnie płynącą muzyką Mozarta, kryje się więcej znaczeń (słuchając dźwięków tej opery można było odnieść wrażenie, że austriacki kompozytor stał się prekursorem muzyki filmowej). Znajduje się w niej filozoficzne przesłanie na temat miłości, wierności, lojalności i odwiecznej walki Dobra ze Złem. To opowieść o świecie bez Boga, w którym zasady ustanawiają słabi i pełni pokus ludzie, przeciągani na ciemną stronę przez zjawiskową, okrutną i bezwzględną Królową Nocy.

Przeciwstawia się jej Sarastro – kapłan Słońca (René Pape), wskazując drogę Paminie i Taminowi, od których zależą losy świata. Przeznaczeni sobie młodzi bohaterowie muszą dowieść, że są godni siebie i swej misji. Nim Sarastro na zawsze ich połączy, muszą pokonać przeciwności, udowodnić swą odwagę i jedność, przechodząc próbę ognia i wody. W wykonaniu tego zadania pomaga im magiczna moc czarodziejskiego fletu.

Ciężar gatunkowy wątków zawartych w libretcie Emanuela Schikanedera rozładowuje poczucie humoru, w które wpisuje się muzyka skomponowana przez Mozarta. Nosicielem tej radosnej jest między innymi Papageno – Ptasznik Królowej Nocy (Nathan Gunn), który wspólnie z księciem Taminem (Matthew Polenzani) wędruje w poszukiwaniu uwięzionej księżniczki Paminy (w tej roli: Ying Huan; wyposażeni w czarodziejski flet i dzwoneczki, które miały ich chronić). Moc przygód i radość, z jaką przeżywa tę podróż, magiczne zdarzenia, postaci – ptaki, elfy, wróżki, które napotyka, jak również jego przywary – gadulstwo, tchórzostwo, przysmaki i trunki spadające prosto z nieba, powodowały salwy śmiechu. Zabawne, pełne wigoru i tańca sceny przeplatały się  z monumentalnymi obrazami pełnymi grozy i powagi, zbiorowymi, w których wybrzmiewał idealnie ustawiony chór.

Realizatorzy z Metropolitan Opera po raz kolejny dowiedli swojego kunsztu. Warstwa wizualna, którą zaprojektowali George Tsypin (scenografia) i Julie Taymor (kostiumy, odpowiedzialna też wspólnie z Michaelem Curry za animację lalek) wykreowała przed widzami magiczny, baśniowy świat. Orkiestrą dowodził James Levine, jego pojawienie się na pokłonach wzmogło burzę oklasków, niemniej otrzymała ich Julie Taymor, reżyser, która zadbała o najdrobniejszy szczegół tego widowiska. Było też ono częściowo mówione i ujawniło się w nim solidne aktorskie przygotowanie śpiewaków z Metropolitan. Ogromna, bogata, skomplikowana scenografia zadziałała bez zarzutu, zamieniając się w kolejnych scenach w świątynię Sarastro, siedzibę Królowej Nocy, więzienie Paminy czy scenerię, w której odbywała się wędrówka Tamina i Papagena. Wielką rolę dla zmiennej nastrojowości tego widowiska odegrały światło (Donald Holder) i ruch. Choreografia nawiązywała do żartobliwego nastroju wybranych scen (Mark Dendy). Sceny zbiorowe zaistniały w nim jako osobne monumentalne obrazy, do ich spójności w warstwie wizualnej przyczyniły się wyjątkowe kostiumy. Niektóre z nich częściowo animowane. Ruchu w „Czarodziejskim flecie” nie zabrakło, ani tego scenicznego, ani… powietrznego. W pewnym momencie nad sceną przeleciał gigantyczny ptak z duszkami na pokładzie. Tę maszynerię wprawili w niego aktorzy-lalkarze.

Zjawiskowy „Czarodziejski flet” Mozarta zrealizowany przez artystów z Met, zamknął operowy rok w Kinie Studyjnym CENTRUM, uświetniając jubileuszowy, 10 rok projektu The Metropolitan Opera: Live in HD. To jednak nie koniec, bo już po nowym roku zaprosimy Państwa do oglądania kolejnych wielkich i wspaniałych widowisk operowych. Już 16 stycznia 2016 o 18.55 zapraszamy na pokaz „Poławiaczy pereł” George’a Bizeta. Opera zostanie wyświetlona na żywo.
 

 


 

REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK