– Dopiero wczoraj film obejrzałem. Przyznam, jestem pod wrażeniem” – tak Piotr Głowacki ocenił „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”, film, w którym zagrał jedną z głównych ról. Premiera „7 rzeczy…” odbyła się wczoraj (26 lutego) w Kinie Studyjnym Centrum, gdzie aktor spotkał się z konińską publicznością.

Tytuł filmu jest ciut mylący. Niby opowiada o „7 rzeczach…” na przykładzie sześciu facetów, ale tak naprawdę to o jednym: próbie odmienienia życia i znalezienia szczęścia. Każdy z bohaterów obrazu, wyreżyserowanego przez Kingę Lewińską według scenariusza Piotra Wereśniaka i Kacpra Szymańskiego, jest inny, każdy zderza się z problemami współczesnymi. Kordian (Maciej Zakościelny), to niezrealizowany kompozytor muzyczny, decydujący się na udział w produkcji muzycznego chłamu „bo kredyt na mieszkanie trzeba spłacić” i na dodatek już trzeci rok jeździ tym samym Porsche 911. Ricki (Zbigniew Zamachowski), człowiek tzw. showbiznesu, po nieudanej zagranicznej karierze, próbuje odbić się od dna uderzając w „narodowe nuty”. Tomasz (Mikołaj Roznerski) doskonale sprzedaje reklamy,  ma jednak problemy z wiernością. Filip (Paweł Domagała) to polski Piotruś Pan (a może Filip z konopi) z biznesplanem gotowym na każde zawołanie, bo wprawdzie żadnych studiów nie ukończył, ale cztery zaczął. Stefan (Leszek Lichota), uczestnik wojny w Afganistanie, cierpi na zespół stresu pourazowego. I Jarek (Piotr Głowacki), inspektor sanepidu, człowiek do bólu „szary”, ale też „nie tacy jak pan próbowali ze mną wygrać”.
 
Piotr Głowacki w czasie spotkania z widzami przekonywał m.in., że w każdym imieniu zawarta jest treść, którą w normalnym życiu staramy się realizować. Na pytanie Katarzyny Kubackiej-Seweryn, prowadzącej spotkanie, co wziął do swojej roli z imienia Jarek, odpowiedzią był tylko… śmiech. I przy okazji uwaga: – Moim mistrzem jest Michaił Czechow, który twierdził, że aby zagrać diabła, trzeba mieć w sobie dużo radości. Bowiem rolę buduje się na radości grania. Jest we mnie radość grania. – A czy towarzyszy panu stres, trema? – dopytywała Kubacka-Seweryn. – W czasie spotkania z amerykańskim reżyserem zapytaliśmy go o stres, tremę. Odpowiedział: Trema? Nie rozumiem o co chodzi. Aaa… chodzi wam o ekscytację przed spotkaniem z drugim człowiekiem! No więc nie mam tremy.
 
Spotkanie z Piotrem Głowackim, aktorem niezwykle zapracowanym, ale – jak przekonywał – „znajduję mimo to czas na spotkania”, zakończyło się przed północą. Aktor mówił o swoim udziale w 44 filmach, 16 serialach i 18 spektaklach teatralnych: – Żartują sobie ze mnie, że gram we wszystkim. Tak, będę grał we wszystkim. Zdecydowałem się być aktorem, zatem gdy przychodzi propozycja i mam czas – gram. Nie wybrzydzam.
 
Było też o konieczności „lubienia siebie”, o niezbędności snu, o pamięci, o nogach („bo aktor głównie stoi”), o mądrościach starych aktorów, o Hollywood „zrobionym przez Polaków i wzorującym się na sienkiewiczowskiej metodzie opowiadania”. Także o zbieractwie: – Z każdej granej przez mnie postaci zostawiam sobie coś z garderoby. Mam na przykład dwa kożuchy, sutannę. Z Jarosława wziąłem na pamiątkę skarpetki.


Fot. Zdzisław Siwik

 

 
REKLAMA:

Zapowiedzi

Partnerzy KDK