Mała jedna Gaduła (z zespołu) obiecała, że dostanę zdjęcia, na których widać „zakwasy”. Popularnie mówiąc oczywiście. Pod wpływem dużego wysiłku fizycznego wydziela się kwas mlekowy. Tak najprościej można opisać ból mięśni spowodowany niespotykanym lub nadmiernym dla organizmu wysiłkiem. Można to poczuć na prostej drodze, o wdrapywaniu się po schodach nie wspomnę.
Gaduła obiecała zdjęcie z kwasem w tle. Nie wierzyłam, że go zobaczę, bo jak to możliwe. Ale przy okazji pośredni sprawca tego bólu, Jacek Szczepankiewicz (trener Fuksa) wręczył mi płytę z fotkami.
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Ja też uwierzyłam, ale najpierw zobaczyłam. Fuksy 1 i 2 w akcji. Oj, dostali popalić w Leśnej Polanie (nie daj Boże, nie mylić z Górą! – aż tak to nie było).
W czasie ferii przebywali tam na zgrupowaniu tanecznym, gdzie przez 8 dni wyciskali siódme poty. A właściwie – poddawali się pewnym zabiegom swoich trenerów: przez cztery dni zajęcia z 33 „fuksiakami” (11-16 lat) prowadziła Paulina Zasada. Do Tokar pojechała też Ada – maskotka tego zespołu, niestety drugiego dnia musiała wrócić do domu z powodu świnki (ale już czuje się dobrze, na co wskazywał jej udział w zajęciach, które miałam przyjemność obserwować;-)
Zajęcia Pani Pauliny obejmowały kombinacje w stylu wolnym i technikę klasyczną, która powraca do łask w tańcu disco (był również hip hop). – Dzieciaki ćwiczyły już ze mną klasykę. Chodziło o to, żeby trenowały z innym instruktorem, pozbyły się nawyków i nie wpadały w rutynę. I tak po warsztatach muszą przerabiać dużo materiału technicznego sami. Klasyka uczy je pracy z ciałem – uczy jak kończyć ruch, jego linie muszą być długie – powiedział Jacek Szczepankiewicz. A co mówią uczestnicy zgrupowania? – Disco przechodzi zmiany, dlatego nasi instruktorzy wprowadzili nam więcej klasyki, szpagatów w powietrzu, skoków, etc.
Tak się dochodzi do finałów w zawodach i mistrzostwach – dopowiadali inni. Ćwiczyli po 6 godzin dziennie. Trzy godziny dopołudnia i trzy po. Warsztaty z Pauliną Zasadą należały do udanych. Zdaje się, że nawiązała się nić sympatii. Dzieciakom trudno się było rozstać z trenerką. Podobno po parkiecie potoczyło się kilka łez wielkich jak groch…
Przyszła jednak kolej na inne zajęcia. Tym razem prowadziła je Elżbieta Podejko-Duda (następne 4 dni). Dziewczyny (w zespole jest 6 panów, ale wiadomo nie od dziś, że czynnik żeński jest bardziej aktywny, jeśli chodzi o kształtowanie opinii publicznej). Do wszystkich ćwiczeń i technik dołożyła układy dla cheerleaderek.
Oprócz wyciskania siódmych potów – w końcu były to ferie zimowe – „fuksiaki”… tańczyły na dyskotece (sama nie wierzę w to, co napisałam; chyba, że powiedzą mi, że to była rekreacja, a nie zawodowstwo…), uczęszczały do sauny, grały w playstation i raz jeden powędrowały na wycieczkę do Ślesina. Widać, że się lubią, że się przyjaźnią, więc nie trzeba im było snowboardu i jazdy konnej, żeby czuć się świetnie w swoim gronie. Podsumowali w kilku słowach zgrupowanie zimowe: przyjemność, zabawa, wyładowanie energii (dziewczyny mówią, że taniec dobrze robi na urodę, bo nie pozwala się długo złościć ani smucić). Już niedługo będą mieli okazję sprawdzić swoje nowe umiejętności: w czasie Mistrzostw Polski w Disco Dance w Szczecinie…
No i myślą o kolejnych warsztatach. Tym razem letnich i słonecznych. Pan Jacek obiecał im wyjazd do Czech i wspólne zgrupowanie z zaprzyjaźnionym zespołem Adena.
Trzymamy kciuki za marzenia. Oby zawsze mieli fuksa (i ciężko pracowali).
Koncert ,,Z miło..
Przegląd DEBIUTY ..
Przegląd Polskich..
Na początku grudn..
Mikołajkowy weeke..